Czy na blogu można zarabiać?

Można. Przekonała się o tym ostatnio dwójka optymiściarzy.
W Polsce dla bardzo wielu blogerów redagowanie własnego bloga to sposób na życie i jedyny zarobek. Blog wbrew pozorom jest bardzo skuteczną formą reklamy, a dlaczego postaram się wyjaśnić poniżej.

 

 

Wielokrotnie padają przesądy, że Polska blogosfera wymiera wraz z pojawieniem się portali społecznościowych. Specjaliści zgodnie zaprzeczają temu twierdzeniu i jasno podkreślają, że blogosfera wreszcie się wykrystalizowała, ukazała swoje prawdziwe piękno i ma swoich wiernych odbiorców. Reklamodawcy zaś coraz częściej decydują się reklamować swoje dobra na łamach blogów.
Dlaczego tak jest? Blogerzy to w głównej mierze ludzie mądrzy, z wyższym wykształceniem, mający swoje zdanie i nie ulegający zbyt łatwo emocjom. Czasy, kiedy co druga 16tolatka wypłakiwała się na łamach bloga i rozpamiętywała co tydzień innego chłopaka minęły i dzięki panu Zuckerberg’owi raczej nie wrócą.

Poważani w świecie blogów autorzy mają całkiem spore rzesze fanów sięgające nawet 200-250 tys.(Kominek) i nie są to przypadkowi odwiedzający, a raczej wierni czytelnicy każdego wpisu. O fanatyzmie oczywiście nie ma tutaj mowy, jednak opinia ulubionego blogera wywiera na nich duży wpływ.
Agencje reklamowe polecają bardzo często swoim klientom właśnie to medium przy wprowadzaniu na rynek jakiegoś nowego produktu. Wówczas wybierają blogera, który wśród konkretnej grupy docelowej cieszy się niemałym powodzeniem i jeśli ten się zgodzi płacą mu za reklamowanie danego produktu. Wtedy rozpoczyna się cała zabawa. Reklama może odbywać się jawnie, bądź „w ukryciu”.
W przypadku tej pierwszej formy bloger pisze coś w stylu: „hej słuchajcie, dostałem propozycję testów nowej szczoteczki do zębów i muszę napisać opinię na jej temat…” Natomiast w przypadku drugiej opcji bloger po prostu w swoim stylu opisuje dany produkt, który np. „niedawno kupiłem”.

 

Blogosfera jest tak ceniona ze względu na najbardziej wiarygodne źródło reklamy. Blogerzy nie ściemniają, nie piszą bzdur a co najważniejsze nie można im narzucić rodzaju wstukiwanej w klawiatury treści. Jeśli jakiś reklamodawca myśli, że „posmaruje” blogerowi i będzie mógł żądać samych pozytywnych opinii, jest w dużym błędzie. Nie wiem, czy któryś z blogerów zgodzi się pisać to, co mu kazano. Przecież to dzięki swojej oryginalności zdobył popularność. Firmy, które chcą reklamować się przy pomocy jakiegoś blogera muszą liczyć się z tym, że autor jest osobą niezależną, doszukującą się racji i często autor może użyć słów krytyki na temat danego produktu czy usługi, ale taki już ich przywilej – dlatego są wiarygodni.

Zastanawia mnie fakt, że żadna firma żeglarska nie wykorzystuje blogerów do promocji swoich produktów. Co jak co, ale humorystyczny opis sails’owego guru Marcina Mickiewicza, czy solidny kawałek „wałówki” podany przez któregoś z zawodników 49er’a, którzy na co dzień do granic możliwości testują sprzęt, mógłby przynieść sporą korzyść przy zakupie np. odzieży żeglarskiej. Sam czasem jestem ciekaw jak pływa się np. w magicznych butach piankowych, ale szkoda mi 200 zł żeby się przekonać.

Również moją uwagę przykuło liczne blogowanie optymiściarzy. Byłem pewny, że jest to forma jakiejś rywalizacji, ale że nagrodą będą łódki? Chcę na optymista! :)
O posunięciu marketingowym (chyba świadomym) Erplasta nie trzeba chyba dużo pisać?

A dla tych, którzy chcieli by się doszkolić w zakresie blogosfery polecam link

Pozdrawiam,
Mat.

Skomentuj

Komentarze

  1. MJ

    swoją drogą – może na sails.pl założyć pustego bloga pt. „testy”, dla zawodników i zwykłych pływaczy, gdzie każdy będzie mógł napisać: buty takie i takie – warto, kurtka ta albo ta – omijać z daleka; to mogłoby mieć sporą popularność :)

  2. gisport

    W tym wypadku trzeba byłoby udostępnić wszystkim login i hasło. Musiałoby być gdzieś widoczne, bo po tygodniu news by znikł gdzieś w gąszczu wpisów i nikt by nie wiedział, że coś takiego jest.
    To raczej często spotykane na forach, ale myślę, że gdyby coś takiego powstało, to na pewno na sils.pl zaglądałoby dużo więcej amatorów mokrych pianek ;)
    Pozdrawiam

  3. Ahoj! To bardzo ciekawy temat, pod warunkiem, że takie testy robione byłyby autentycznie i tak też opisywane. W blogach PLUS i PRO nie ma przeszkód, aby było więcej redaktorów niż 1. Jesteśmy otwarci na taki wspólny projekt. Z konkretami prosimy o mail: biuro / sails.pl.

    PS. Antyprzykładem, takim lukrowanym, udawanym testem jest np. ten wpis: http://samcik.blox.pl/2012/05/Stluczka-na-parkingu-lub-wypadek-Nie-trzeba-juz.html

  4. gisport

    Dlatego właśnie firmy wynajmują blogera/ów którzy w autentyczny i racjonalny sposób opiszą dany produkt.
    Jeśli powstałby taki blog, to moglibyśmy niestety komuś przez przypadek nieźle „narobić”.
    Z drugiej strony medalu inna firma mogłaby zyskać na sprzedaży.
    Oczywiście dla żeglarzy byłoby to doskonałe miejsce do zasięgnięcia porady przed zakupem. W istocie dział musiałby być odpowiednio moderowany, aby krzywdy producentom nie wyrządzić.

Odpowiedz na MJ Anuluj pisanie odpowiedzi

Adres elektroniczny nie będzie publicznie widoczny.

*

*