Kapryśny wiatr na charzykowskim
Właśnie wróciłem z Mistrzostw Polski klasy Europa i wciąż nie mogę uwierzyć, że te regaty skończyły się tak szybko… Jadąc na najważniejszą imprezę tego sezonu nie ukrywając czułem się mocny. Jedynym mankamentem, z którym spodziewałem się mieć problemy to opływanie w grupie, ponieważ przez cały okres przygotowań nie miałem się nawet do kogo porównać. Faktycznie pierwsze dwa wyścigi w których plasowałem się poza dwudziestką dobitnie to pokazały. Pomimo dobrych startów gubiłem się gdzieś
w stawce i zamiast nadrabiać straty, coraz bardziej się pogrążałem.
Szybko jednak wziąłem się w garść i następne wyścigi kończyłem już na czołowych miejscach. Żeglarstwo jednak ma to do siebie, że niekiedy warunki uniemożliwiają zaprezentowanie swoich umiejętności w pełni. Nie inaczej było w Charzykowych, gdzie pierwszego dnia nie rozegrano żadnych wyścigów, drugiego pięć,
a trzeciego tylko jeden, choć aby policzyć próby startów nie starczyło by mi palców obu rąk.
Całe regaty upływały pod domeną słabego i bardzo zmiennego wiatru, czasami tak niespodziewanego,
że wyścigi przypominały rosyjską ruletkę.
Zdecydowanym plusem który zauważyłem był powrót, że tak to nazwę drygu. W pewnym momencie poczułem, że powracają stare nawyki, ta pewność i przekonanie, że płynę w dobrą stronę. Inaczej mówiąc forma. Niestety był to przedostatni wyścig, a warunki wietrzne nie pozwoliły mi w pełni tego wykorzystać. No cóż, regaty kończę na odległym, 14tym miejscu, usłyszałem od paru osób, że jak na 5 lat przerwy to całkiem niezły wynik, jednak jak pisałem wyżej ambicje były znacznie większe.
Z uwagi na warunki wielkie brawa należą się zwycięzcy Błażejowi Przygórzewskiemu, dla którego to już drugi tytuł mistrzowski, Jurkowi Sztykowi, vice Mistrzowi Polski, który swoim świetnym żeglowaniem w tych zmiennych warunkach udowadnia, że spokój i cierpliwość jest najważniejsza, oraz mojemu faworytowi, który niestety musiał uznać wyższość rywali zajmując „dopiero” trzecie miejsce– Markowi Kaczmarkowi.
Mistrzostwa Polski w klasie Europa to prawdopodobnie dla mnie ostatnie regaty w tym sezonie, dlatego pragnę bardzo serdecznie podziękować komandorowi Jackowi Błaszczykowi za udzielenie sprzętu, pomoc i dobre słowo oraz władzom mojej uczelni AWF Katowice za wsparcie finansowe w tych Mistrzostwach.Wielkie dzięki należą się również ludziom z Europy, którzy przyczyniają się do tego, aby ta klasa nie wymarła, a rosła w siłę (42 łódki na MP!).
Wyjazd uważam za bardzo udany, naprawdę warto było tłuc się 500 km chociażby dlatego, aby spotkać znajome, uśmiechnięte twarze w porcie. Sama atmosfera regat była bardzo przyjazna a motywem przewodnim był wakacyjny song i taniec wzorowany na kolegach z piachu.
Pozdrawiam,
Mateusz .