Kategorie: Wieczorową porą
| 25 kwietnia 2012
Mimo, iż tak na prawdę gdzieś w cieniu regatowego życia wciąż od czasu do czasu odwiedzało się miejscowy klub żeglarski, to tak na prawdę dopiero teraz mogę oficjalnie powiedzieć "serwus żeglarze". Po ponad 4 latach absencji wracam do żagli.
Nigdy nie byłem, a przynajmniej za takiego się nie uważam - żeglarskim guru, ani typem w stylu "czego to ja nie osiągnąłem". Jak każdy młody zawodnik miewałem chwile wzlotów oraz upadków. Te pierwsze, to głównie na Cadecie oraz Optymiście, to drugie zaś-co mogę śmiało powiedzieć- to bolesny "upadek z wysokości" i oddalenie się od żeglarstwa w 2008 roku. Był też krótki epizod na 470tce, ale w Polsce to ciężko bez tego, o czym rozmawiać nie wolno (sami wi...
by: Mateusz Giemza o 18:17 |
1781 wyświetleń |
czytaj więcej